doktor dolittle i jego zwierz ta , ebook
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Hugh LoftingDOKTOR DOLITTLE I JEGO ZWIERZĘTAOpowieść o życiu doktora w domowym zaciszu oraz niezwykłych przygodach w dalekich krainachPrzełożyłaBeata AdamczykDedykuję tę opowieść wszystkim dzieciom młodym wiekiem i sercemPrzedmowaNiektórzy z nas, którzy osiągnęli wiek średni, z nostalgią wspominają przeszłość przynajmniej zjednego powodu: obecnie nie tworzy się już takiej literatury dziecięcej jak trzydzieści lat temu. Mamna myśli książki pisane właśnie dla dzieci, żyjemy bowiem w epoce psychologizowania i bardzoczęsto pisze się o dzieciach, jakby były tabletkami albo wylęgły się przy zastosowaniu szczególnejmetody naukowej. Pisanie dla dzieci, a nie o dzieciach, jest niezwykle trudnym zadaniem. Każdy, ktopróbował się z tym zmierzyć, dobrze o tym wie. Jestem przekonany, że uda się to jedynie wówczas,jeżeli pisarz ma w sobie dużo z dziecka w spojrzeniu na świat ma jego dziecięcą wrażliwość, cowidać u twórców: Małego Księcia, The Dove in the Eagle ‘s Nest, A Flatiron for a Farthing albo TheStory of a Short Life, a przede wszystkim u autora Alicji w Krainie Czarów.Dorośli sądząc, że wystarczy jedynie używać dziecięcego języka i protekcjonalnie rozmawiać zwymagającymi młodymi czytelnikami, popełniają wielki błąd! Pisarz powinien mieć wyobraźniędziecka, a dojrzałość dorosłego człowieka, by na przykład stworzyć postać Białej Królowej zAlicji... przedstawioną oczyma dzieci, która jednak potrafi rozwiązać niezwykle skomplikowaneproblemy. Biały królik, który nakłada białe rękawiczki i pospiesznie wychodzi, stanowi najczystszywytwór dziecięcej wyobraźni, ale biały królik jako przewodnik Alicji po świecie pełnymniezwykłych przygód jest już projektem dojrzałego umysłu.Genialni ludzie rodzą się rzadko i bez zbytniej apoteozy minionych czasów można bez wahaniastwierdzić, że Hugh Lofting stał się godnym następcą Charlotte Mary Yonge, Juliany Ewing, MargaretGatty i Lewisa Carrolla.Pamiętam zachwyt, z jakim około pół roku temu w księgarni Hampshire w College Smith wNorthampton wziąłem do ręki książkę o doktorze Dolittle’u. Wystarczyło rzucić okiem na jeden zrysunków autora. Ten, który wzbudził szczególny zachwyt, gdy po raz pierwszy otworzyłem książkę,przedstawiał wiszące nad przepaścią małpy splecione ramionami. Wertowałem dalej i zwróciłemuwagę na ilustrację przedstawiającą dom Johna Dolittle’a.Jednak to nie tylko zasługa rysunków. Wielu pisarzy jest kiepskimi ilustratorami, więc jeślizdarzy się między nimi jeden uzdolniony — co potwierdza przypadek Hugh Loftinga — to wówczasma się przeczucie, że autor potrafi pisać. I tak się stało tym razem. Nie można czytać pierwszegorozdziału, zaczynającego się od typowych słów: „Bardzo dawno temu”, bez przekonania, że autorwierzy w to, co pisze, co więcej, spodziewa się, że również i czytelnik mu uwierzy. To pierwszaważna cecha, jaką powinien mieć dobry pisarz. Można też zauważyć u Loftinga niezwykłą dbałość oszczegóły. Czy ktoś obdarzony umysłem dociekliwego dziecka nie zainteresuje się zdaniem, któreznajdzie nieco dalej: „Poza złotą rybką, mieszkającą w stawie z tyłu ogrodu, trzymał króliki wspiżarni, białe myszki w fortepianie, wiewiórkę w bieliźniarce i jeża w piwnicy”?A gdy czytamy dalej, zauważymy, że doktor nie jest jedynie klamerką, na której wiesza sięrozliczne, ekscytujące przygody, ale że sam stanowi oryginalną i pełnokrwistą postać: jestżyczliwym, prawym człowiekiem. Każdy twórca powieści wie, o ile trudniej stworzyć pozytywnego,prawego bohatera niż negatywnego, chciwego drania. Jednak Dolittle wzbudza naszezainteresowanie. Ale nie chodzi jedynie o to, że jest pozytywnie nastawiony do świata, posiada teżrozległą wiedzę i dużą dozę zdrowego rozsądku. Czytelnik, choć młody, gdy go pozna, szybkonabiera przeświadczenia, że gdyby znalazł się w poważnych tarapatach, nie tylko zdrowotnych, bezwahania mógłby zwrócić się do doktora. Wydaje się, że doktor Dolittle świetnie rozumie duszędziecka. Cofamy się w czasie i widzę go w Szczurołapie z Hameln z chmarą dzieciaków biegnącychza nim. Jest budzącą sympatię, wiarygodną postacią z krwi i kości. Podobnie w przypadkupozostałych bohaterów autorowi udało się stworzyć pełne autentyzmu postaci.Trzeba przyznać, że wymyślenie biografii zwierzętom, obdarowanie ich mową oraz ludzkimizachowaniami stanowiło niezwykle ryzykowny zamysł. Lewis Carroll był mistrzem na tym polu,miałem wątpliwości, że jakiemukolwiek jego następcy uda się ta sztuczka — aż pojawił się HughLofting. Nawet takie arcydzieło jak O czym szumią wierzby nie stanowi przekonywającegoprzykładu. Przyjaciele Johna Dolittle’a są wiarygodnymi bohaterami, gdyż ich twórca niezwyklekonsekwentnie buduje swoje postaci. Na przykład Polinezja od początku jest bardzo naturalna.Naprawdę troszczy się o doktora, ale troszczy się w taki sposób, jak to robi ptak, który zawsze wracado gniazda po wykonaniu swego zadania. Pisarz, tworząc niezwykłe zwierzęta, obdarowuje jewiarygodnym losem, co czyni ich życie przekonywającym. Trudno będzie osobie, która przeczytała tęksiążkę, zaprzeczyć istnieniu dwugłowca, który byłby prawdziwą postacią nawet wówczas, gdybynie było jego rysunku, choć ilustracja na stronie 75 nas w tym utwierdza.Trzeba przyznać, że książka ta stanowi dzieło wybitnego pisarza, choć — i jak to bywa w takiejsytuacji — trudno wskazać poszczególne elementy, które się na to złożyły. Jest w tej powieści ipoezja, i fantazja, i humor oraz pewna doza patosu, a przede wszystkim wiele postaci, w którychistnienie wszyscy muszą uwierzyć, czy to czteroletnie dziecko, czy dziewięćdziesięciolatek, czydobrze prosperujący czterdziestopięcioletni bankowiec. Nie mam pojęcia, jak autorowi udała się tasztuka. Chyba nawet on sam o tym nie wie. A jednak stworzył prawdziwe arcydzieło literaturydziecięcej, na które przyszło nam poczekać od czasu napisania Alicji w Krainie Czarów.HUGH WALPOLE
[ Pobierz całość w formacie PDF ]