dariusz rekosz - czarny maciek i wenecki starodruk, ebooki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment pełnej wersji całej publikacji.Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie rozprowadzana tylko i wyłšcznie w formie dostarczonej przez NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione sš jakiekolwiek zmiany w zawartoci publikacji bez pisemnej zgody NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie internetowym E-ksiazka24.pl.(ur. 1970)z wykształcenia informatyk i ekonomista. Od 2007 roku wydaje ksišżki dla dzieciz serii Mors, Pinky i W 2008 roku został Honorowym Ambasadorem Literatury dla Dzieci i Młodzieży Kampanii MAMA, TATA & MYSELF.Jest także autorem słuchowisk radiowych oraz powieci dla dorosłych. Zdobywca grand prix Ogólnopolskiego Konkursu na Opowiadanie Kryminalne (2008).seria z kotemAnna DaleTajna agentka DawnFranklin W. DixonBracia Hardy. miertelne niebezpieczeństwoBracia Hardy. W oparach szaleństwaKaren KarboMinerva Clark na tropieMinerva Clark schodzi na psyJari MäkipääPoradnik Klubu Detektywów HuraganKlub Detektywów Huragan i zaginione kartkiMałgorzata Strękowska-ZarembaDetektyw Kefirek na tropie kociotrupaChristopher RussellSzybki Jack i krwawy gabinetw przygotowaniu:Karen KarboMinerva Clark traci duchaJari MäkipääKlub Detektywów Huragan i straszliwa piwnicaCopyright Š by Wydawnictwo W.A.B., 2010Wydanie IWarszawa 2010W?aEciwie powinienem rozpoczaç od Erodo-wego polaka. To znaczy od lekcji j´zyka polskiego, mówiac oficjalnie. Kopciowa, czyli nasza nauczy-cielka, omawia?a tego dnia jakaE szczegó?owa ró˝nic´ pomi´dzy czymE-tam a czymE-tam. Nie bardzo s?ucha?em, bo gramatyka w ogóle mnie nudzi. Tymczasem pani Maria Kopeç w najlepsze ciagn´?a swój arcynudny wywód. W pewnej chwili niepostrze˝enie si´gna?em do plecaka i wyciagna-?em sudoku. Wiecie, taka uk?adank´ z cyferkami. Zasada jest prosta: w ka˝dym rz´dzie, w ka˝dej kolumnie i w tych mniejszych kwadratach trzeba wpisaç cyfry od jednego do dziewi´ciu w ten spo-sób, ˝eby si´ nie powtarza?y. KiedyE kupowa?em gazety albo takie specjalne krzy˝ówki, w których by?y drukowane diagramy do sudoku, i w ka˝dej wolnej chwili smarowa?em rozwiazania o?ówkiem, d?ugopisem, kredka albo czymkolwiek, co mia?em akurat pod r´ka. Pewnego razu mama zez?oEci?a5si´ na mnie, bo znalaz?em sudoku w jej kolorowej gazecie. Wype?ni?em ca?y diagram czarnym flama-strem. Zaliczy?em tylko dwie pomy?ki, ale zaraz poprawi?em i by?o cacy. Niestety okaza?o si´, ˝e akurat w tych dwóch miejscach flamaster przebi? si´ na druga stron´ i doszcz´tnie zamaza? przepis na faszerowanego kurczaka, którego mama chcia?a przygotowaç specjalnie dla taty na przyj´cie z oka-zji rocznicy Elubu. DomyElacie si´, ˝e nie by?a zachwycona. Musia?em p´dem biec do kiosku i ze swojego kieszonkowego odkupiç jej t´ gazet´. Wy-da?em prawie dziewi´ç z?otych, masakra! Mam´ najwyraeniej wzruszy?o moje honorowe zachowa-nie, bo na urodziny, które mia?em tydzief temu, kupi?a mi... elektroniczne sudoku! Mówi´ wam, zupe?nie odlotowe! Ma taki ma?y wyEwietlacz, cztery przyciski z ró˝nymi funkcjami i mieEci si´ w kieszeni mojej ulubionej, granatowej kurtki. No i najwa˝niejsze ma chyba z milion kombinacji, które trzeba u?o˝yç. To w?aEnie owo elektroniczne cudo ca?kowicie mnie wciagn´?o, kiedy pani Kopeç bajdurzy?a coE o odmianie rzeczowników przez przypadki w liczbie mnogiej. B?eeee... Ca?a klasa pochyli?a si´ nad zeszytami, pewnie ˝eby coE zano-towaç. Pochyli?em si´ i ja, ale tylko dla niepoznaki, i wylosowa?em jedno z trudniejszych zadaf. Dopa-sowywa?em w myElach cyferki, a potem wstawia-?em je w odpowiednie miejsca, kiedy poczu?em lekkie klepni´cie w rami´. Niech´tnie oderwa?em si´ od gry, sadzac, ˝e to Kisiel, czyli Pawe? Kisiele-6wicz, mój kumpel, który siedzi ze mna w jednej ?awce. Podnios?em wzrok i w tej samej chwili ska-mienia?em. To by?a pani Kopciowa. Sta?a, Ewidru-jac mnie wzrokiem. PomyEla?em, ˝e zaraz pewnie palnie takie kazanko, ˝e a˝ mi w pi´ty pójdzie. A klasa b´dzie mi dogryzaç przez najmarniej ty-dzief.Czerny! Nie s?ysza?eE pytania? Powiedzia-?a to w taki sposób, ˝e po plecach przesz?y mi ciarki.Wsta?em. Gwoli Ecis?oEci Czerny to moje nazwisko. Chocia˝, jak ?atwo si´ domyEliç, wszy-scy w klasie mówia na mnie Czarny.No, Maçku? g?os polonistki nieco z?agod-nia?.Teraz ju˝ wiecie, jak mam na imi´.Podpowiadaç! zasycza? Kisiel, chyba tro-ch´ za g?oEno.Co prosz´? Podpowiadaç? zareagowa?a Kopciowa. Wstaf, Kisielewicz!Pawe? podniós? si´ ze zrezygnowana mina.Nie sadzisz chyba, ˝e koledze Czernemu trzeba podpowiadaç? kolejne pytanie Kopciowej nie doczeka?o si´ odpowiedzi.W klasie zapad?a cisza jak makiem zasia?. Spojrza?em na tablic´ w nadziei, ˝e znajd´ tam ja-kaE wskazówk´. Nic z tego. Tablica by?a pusta. Musia?em daç za wygrana.Czy mog?aby pani powtórzyç pytanie? odezwa?em si´ s?abym g?osem, ca?kiem zbity z tropu.7Ca?a klasa zastyg?a w bezruchu. Wszyscy do-skonale wiedzieliEmy, jak ostra jest Kopciowa. Moje pytanie musia?o jej si´ wydaç szczytem bezczelnoEci.Powtórzyç? Bardzo prosz´! UEmiechn´?a si´ z przekasem. Odmief przez przypadki rze-czownik liceum. Ale w liczbie mnogiej doda?a bezlitoEnie.Wyprostowa?em si´. W g?owie mia?em zupe?-na pustk´.Kisielewicz, siadaj! zgromi?a mojego kole-g´, a do mnie odezwa?a si´ ?agodniej: S?uchamy uwa˝nie, Maçku.Wi´c tego... liceum. To w liczbie mnogiej b´da liceumy?Kopciowa zrobi?a taka min´, jakby przed chwila zjad?a nieEwie˝e jajko.Jak? zapyta?a, mru˝ac oczy.Nieeee... OczywiEcie, ˝e nie liceumy, tyl-ko licea powiedzia?em i poczu?em si´ nieco pewniej. Kto, co? Licea. Kogo, czego? Liceów. Komu, czemu?... komu, czemu? niespodziewanie zacia?em si´ przy celowniku. Wszystkie te umy, ea i inne kombinacje s?owa liceum pomiesza?y mi si´ do tego stopnia, ˝e ani w zab nie mog?em ruszyç z miejsca z nieszcz´sna odmiana.Kto pomo˝e koledze? zapyta?a nauczy-cielka.KaEka z drugiej ?awki natychmiast podnios?a r´k´, a chwil´ po niej jeszcze Ulka, a jak˝e. Reszta siedzia?a jak zaczarowana.8S?ucham, Kasiu dobrotliwym g?osem ode-zwa?a si´ Kopciowa.Prosz´ pani! wyrwa?em si´. Ja ju˝ wiem!Za póeno! Mów prosz´, Kasiefko.Kasiefka-lizuska uEmiechn´?a si´ s?odkowsta?a.Liceom, licea, z liceami, o liceach i wo?acz o, licea!Wyrecytowa?a jak z nut i wyszczerzy?a z´by.Bardzo dobrze, siadaj.I znowu oczy wszystkich skierowa?y si´ na mnie.I co ja mam z toba zrobiç? zapyta?a Kop-ciowa.Zrezygnowany wzruszy?em ramionami.Jedynki ci nie postawi´, poniewa˝ to nowy materia?, ale oddasz mi ten magiczny przedmiot powiedzia?a, wskazujac na moje sudoku.Pos?usznie poda?em jej gr´ i mina jeszcze bar-dziej mi zrzed?a.Przeka˝´ go waszemu wychowawcy. Zg?o-sisz si´ do niego po odbiór i opowiesz o wszyst-kim. Niech on da ci nagan´. Zreszta, jak widaç, to coE pomacha?a moim sudoku wybitnie prze-szkadza?oby ci ukofczyç gimnazjum i dostaç si´ do liceum ostatnie s?owo specjalnie podkreEli?a, po czym obróci?a si´ na pi´cie.W tej samej chwili zadzwoni? dzwonek na przerw´. Wszyscy zerwali si´ z ?awek. To znaczy wszyscy oprócz mnie, bo ja ciagle przecie˝ sta?em. Kopciowa krzykn´?a:10Spokój! Zapiszcie jeszcze prac´ domowa! Pomruk niezadowolenia przetoczy? si´ przezklas´.A w?aEciwie nie. Dzisiaj wyjatkowo niczego wam nie zadam.Hurrraaaaa...!W ruch posz?y plecaki, pakowane w mgnie-niu oka, a potem ca?a Ic wypad?a jak burza na ko-rytarz. Wyszed?em ostatni. Nie ucieszy?em si´ nawet z tego, ˝e nic nie mieliEmy zadane. Pami´-ta?em o czekajacej mnie rozmowie z Barszczem. Barszcz to nasz wychowawca. Naprawd´ nazywa si´ Barszczykowski. Uczy? nas historii, a w star-szych klasach równie˝ gegry. Fajny goEciu, ale gadka z nim na temat mojego sudoku nie wyda-wa?a mi si´ ju˝ taka sympatyczna. Zw?aszcza ˝e historia mia?a byç ju˝ za dwie godziny. Co ja mu powiem? K?amaç nie ma sensu, bo Kopciowa pewnie wszystko i tak mu zrelacjonuje... Teraz jednak trzeba by?o myEleç o innych rzeczach. Mie-liEmy jeszcze angielski i matm´. Podszed? do mnie Kisiel.Sorry, stary, ˝e nie ostrzeg?em ci´ w por´. Wsadzi?em r´ce do kieszeni i wzruszy?em ra-mionami.Nie ty jeden. Kiwna?em g?owa w stron´ naszej klasy.Ale wiesz... Troch´ mi g?upio... I z tym pod-powiadaniem...Spoko, jakoE prze˝yj´.11W tym momencie zjawi?a si´ przy nas KaEka. Wyobraecie sobie, po tym wszystkim uEmiecha?a si´ do mnie jak gdyby nigdy nic.I co, Czarny? Kopciowa da?a ci popaliç, a˝ si´ kopci?o, ha, ha, ha!Równie˝ dzi´ki tobie odgryz?em si´.Nie przesadzaj, mój drogi.Mówiac to, si´gn´?a do kieszeni i wyj´?a jakieE dwa Ewistki. Jeden z nich wr´czy?a mnie, a drugi Kisielowi.Co to? zapyta?.Sami zobaczcie zaszczebiota?a. Takich rzeczy nie mówi si´ publicznie.Co ona sobie wyobra˝a? pomyEla?em i ju˝ mia?em rozwinaç zawiniatko, gdy zadzwoni? dzwonek, oznajmiajac koniec przerwy. Chwycili-Emy plecaki i polecieliEmy pod sal´, w której mia? byç angielski. Na tej lekcji postanowi?em ju˝uwa˝aç, Kisiel zreszta te˝. UmówiliEmy si´, ˝e te taj-ne zapiski Góreckiej (czy mówi?em ju˝, ˝e tak w?aEnie nazywa si´ KaEka?) przeczy-na nast´pnej przerwie. Ledwie mogliEmy usiedzieç...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]