einstein, EBooki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Alfred einsteinMozartPodr�nikIstnieje osobliwy rodzaj ludzi, w kt�rych rozgrywa si� wieczna walka o przyw�dztwo mi�dzy cia�em i dusz�, mi�dzy pierwiastkiem zwierz�cym a boskim. Te przeciwie�stwa, uderzaj�ce u wszystkich wielkich, w nikim mo�e nie wyst�puj� tak dobitnie, jak w Wolf-gangu Amadeuszu Mozarcie.Pierwiastek boski jest w Mozarcie tak czysty, �e ca�a epoka widzia�a go tylko przez pryzmat fa�szywego idealizowania. Gdyby�my nie wiedzieli nic o jego �yciu, wydawa� by si� nam m�g�, jak Szekspir, postaci� na p� mityczn�, a jego koncerty fortepianowe, cztery wielkie symfonie, Don Juan i Czarodziejski flet uchodzi�yby za dzie�a tw�rczo�ci p�anonimowej, jak dramaty poety ze Stratfordu nad Avonem. Mo�na by je wprawdzie, podobnie jak dramaty Szekspira, wyja�nia� "historycznie", z wynikiem do pewnego stopnia zadowalaj�cym; a jednak wznosi�yby si� wysoko ponad wszystko, co historyczne, w niewyt�umaczaln� wiekuisto�� sztuki.Jako artysta, jako muzyk, Mozart wydaje si� istot� "nie z tego �wiata". Powtarzam: dla pewnej epoki XIX wieku - dla romantyzmu - dzie�o jego zdawa�o si� przedstawia� tak czyst�, formalnie sko�czon�, "bosk�" doskona�o��, �e najbardziej bezwzgl�dny przedstawiciel tego okresu m�g� nazwa� go (w swym szkicu o Beet-hoyenie) "subtelnym geniuszem �wiat�a i mi�o�ci" muzyki - nie wywo�uj�c protestu. Wyra�aj�c bowiem taki pogl�d, by� Ryszard Wagner ca�kowicie zgodny tak�e z przeciwnikami swej sztuki: z Robertem Schumannem, kt�ry nazwa� Symfoni� g-moll Mozarta dzie�em "greckiej lekko�ci i gracji", lub z pierwszym powa�nym biografem Mozarta, Otto Jahnem, kt�ry po cz�ci nie�wiadomie, po cz�ci rozmy�lnie pomija� wszelkie g��bsze dysonanse w �yciu i dziele Mozarta. Rozmy�lnie - gdy�, w przeciwie�stwie do Wagnera i Schumanna, Jahn zna� wi�kszo�� list�w Mozarta; a przecie� te listy ods�aniaj� Mozarta jako cz�owieka tak bardzo "z tego �wiata", cz�owieka z jego pe�nokrwist�, dzieci�c�, dziecinn�, a� "ludzk� - arcyludzk�" indy-9CZ�OWIEKwidualno�ci�, �e nikt, przynajmniej w Niemczech, nie odwa�y� si� ich wyda� w ca�o�ci!, a wdowa po nim, czy te� inni ludzie pe�ni dobrych ch�ci, niekt�re partie list�w, nawet tych z ostatniego okresu �ycia, uczynili na zawsze nieczytelnymi.Dzi�ki owym najbardziej pe�nym �ycia, najmniej uszminkowa-nym, najprawdziwszym listom, jakie kiedykolwiek napisa� muzyk, znamy Mozarta - cz�owieka. Wiele dni, niejeden miesi�c, a nawet kilka lat w jego kr�tkim �yciu spowija mrok - na przyk�ad lata salzburskie 1775-76 albo miesi�ce pomi�dzy jego powrotem z Pary�a a oper� Idomeneo, czy te� rok 1789 w Wiedniu; ale za to, je�li chodzi o inne dnie, miesi�ce i lata jego �ycia, posiadamy o nim dok�adniejsze i bardziej intymne wiadomo�ci ni� o jakimkolwiek innym wielkim muzyku XVIII, a nawet XIX i XX wieku. Wiadomo�ci tak dok�adne, �e obraz cz�owieka wydaje si� czasem niezgodny z obrazem tw�rcy. W rzeczywisto�ci jednak istnieje wspania�a jedno��. M�ody cz�owiek, kt�ry do siostry pisa� swawolne, a do kuzyneczki "Basie" nieprzyzwoite listy, komponowa� te� z naj�ywsz� uciech� kanony do ca�kiem niesalonowych tekst�w. W �arcie muzycznym odnajdujemy jego zami�owanie do "figl�w", wyra�one w samej muzyce; lecz za tym "figlarstwem" kryje si� g��boka wiedza teoretyczna, kt�rej Mozart w pewnym okresie zamierza� nada� form� literack�. A jedno�� cz�owieka i tw�rczego muzyka wida� najja�niej, gdy spojrzymy na jej dwa aspekty: Mozart, niesamowicie przenikliwy, bezlitosny, bezkompromisowy obserwator i s�dzia ludzkiej natury to zarazem Mozart - wielki dramaturg. Jego muzyka m�wi o tajnikach serca, kt�re zna� do g��bi i cz�owiek, i artysta.A jednak jest co� z prawdy w tym, �e Mozart by� tylko go�ciem na tej ziemi: zar�wno w najwy�szym, duchowym znaczeniu - i o tym wci�� b�dziemy m�wili w tej ksi��ce - jak i w zwyk�ym, ludzkim sensie. Nigdzie nie by� naprawd� "u siebie": ani w Salz-burgu, gdzie si� urodzi�, ani w Wiedniu, gdzie zmar�. A pomi�dzy okresami pobytu w Salzburgu i w Wiedniu odbywa� podr�e we wszystkie niemal strony �wiata - podr�e, kt�re wype�ni�y spor� cz�� jego �ycia. Rusza� w podr� bez d�u�szych namys��w, a gdy .powraca� do osiad�ego trybu �ycia, to tylko z musu, a co najmniej z �alem."Moje serce jest pe�ne zachwytu, bo mi tak weso�o w tej podr�y.1 P�niej zosta�y opublikowane w ca�o�ci: Mozart, Brlefe und Aufzelchnungen, pe�ne wydanie. Wydane przez Internationale Stiitung Mozarteum Salzburg, zebrali i opatrzyli komentarzem Wilhelm A. Bauer i Otto Erich Deutsch, 4 tomy, Kassel-Basel-London-New York; Barenreiter-Verlag 1962-63. (Uwaga wydawcy niemieckiej wersji ksi��ki A. Einsteina, S. Fischer Yerlag Frankfurt am Main 1970, s. 12.)10PODRӯNIKbo w dyli�ansie tak ciep�o, bo nasz wo�nica to ^zielny zuch,kt�ry ie�li droga cho� troszk� na to pozwala, jedfzie tak szybko" - pisze do domu na jednym z pierwszych postoj�w (Wbrgl,13 grudnia 1769) podczas pierwszej podr�y do W�och. Jak�e za- ,7dro�ci m�odemu Jirovecowi, kt�ry w roku 1786 wyrwa� si� doW�och- Ty szcz�liwcze! Ach, gdybym m�g� z Tob� jecha�, jak�eby�bym "rad!" Pod koniec tego� roku kusi go bardzo, by zn�w po-iecha� do Anglii; proponuje staremu ojcu, by "wzi�� w opiek�"ego dwoje dzieci, co jednak�e ojciec "bardzo stanowczo" odrzuca.Pami�ta� na pewno, �e trzy lata wcze�niej umar�o najstarsze dzieckoMozarta pozostawione w Wiedniu pod opiek� niani, podczas gdyrodzice 'sp�dzali lato w Salzburgu. Leopold Mozart mia� uzasadnione powody do obaw, �e tych dwoje dzieci zapewne pozosta�oby podopiek� dziadka d�u�ej, ni� by sobie �yczy�. C� bowiem znacz� dlaWolfeanga dzieci, gdy w gr� wchodzi podr�! Zapomina o nich;chodzi o jego dzie�o. Podr�owanie nie przerywa tw�rczej dzia�alno�ci Mozarta, lecz pobudza j�. A gdy nie mo�e podr�owa� dowoli iak w ci�gu ostatnich dziesi�ciu lat w Wiedniu, to przynajmniej przenosi sw� siedzib� - kt�ra nigdy nie jest mu "domem" -z jednego mieszkania do drugiego, z miasta na przedmie�ciei z przedmie�cia do miasta. Nawet Beethoven nie zmienia� mieszkania tak cz�sto a przeprowadza� si� przewa�nie na skutek przyczynbardzo konkretnych. U Mozarta istotn� rol� odgrywa wewn�trznapotrzeba zmiany otoczenia, zaczerpni�cia z nowego otoczenia nowych podniet tw�rczych. Akceptuje niewygody przeprowadzki; zast�puj� mu one niewygody podr�y dyli�ansem.' Wcze�nie zacz�� podr�owa�. 12 stycznia 1762 ojciec zabiera ch�opca kt�ry jeszcze nie sko�czy� sze�ciu lat, na dw�r kurfirsta w Monachium i a� do roku 1773 kieruje wszystkimi jego woja�ami. Zewzgl�du na to, a tak�e dlatego, �e osobowo�� Mozarta musi si� -rozpatrywa� nie tylko sam� w sobie, lecz jako owoc drzewa genea- �logicznego Mozart�w - trzeba nam na chwil� opu�ci� g��wny w�- �tek aby zaj�� si� bli�ej ojcem Wolfganga.Leopold Mozart �yje w pami�ci potomno�ci jako ojciec swego <=yna Gdyby nie by� zwi�zany z Wolfgangiem Amadeuszem, nazwisko jego nie mia�oby znaczenia wi�kszego ni� nazwiska setek innych solidnych muzyk�w XVIII wieku, d���cych do swych skromnych cel�w na kt�rym� z wielu ma�ych dwor�w ksi���cych - �wieckich lub ko�cielnych - po�udniowych Niemiec; a Leopold nawet nie osi�gn�� najwy�szego w jego w�skim kr�gu stanowiska, gdy� nigdy nie zosta� pierwszym kapelmistrzem.Wszelako by� ojcem swojego syna, i jako ojciec takiego geniusza zrozumia� swoj� misj�. Gdyby nie ojciec i jego wp�yw, na kt�ry11CZ�OWIEKsyn reagowa� b�d� uleg�o�ci�, b�d� oporem, Wolfgang nigdy nie osi�gn��by tego charakteru i tej wielko�ci. Posta� Leopolda widoczna jest w kr�gu blasku, jaki otacza jego syna; bez tego �wiat�a pozosta�by w cieniu. Tu jednak jego sylwetka; rysuje si� wyrazi�cie - nie zawsze ca�kiem sympatyczna, cz�sto budz�ca w�tpliwo�ci, ale w blaskach i cieniach �ywa i plastyczna. A cho� nie talentem, to jednak ambicj�, wol�, energi� g�ruje znacznie nad wielu wsp�czesnymi. To nie by� tylko "muzykant". Literacka spu�cizna, jak� zostawi� - jego Szkol� gry na skrzypcach z roku 1756 - zapewnia mu skromne miejsce w ka�dej historii muzyki instrumentalnej: tak�e bez swego nie�miertelnego syna by�by Leopold Mozart zawsze autorem Yersuch einer grilndlichen Violin-schule, pracy, kt�ra pisa� nied�ugo przed urodzeniem si� Wolfganga Amadeusza.W pierwszym roku �ycia Wolfganga napisa� Leopold kr�tk� autobiografi� do dzie�a F. W. Marpurga Historisch-Kritische Bey-trdge �ur Aufnahme der Musik, zawieraj�cego "Informacj� o obecnym stanie muzyki Jego Ksi���cej Mo�ci Arcybiskupa w Salzbur-gu w roku 1757". Znajdujemy tu zarys �ycia i tw�rczo�ci trzydzie-stoo�mioletniego muzyka:,,P. Leopold Mozart z cesarskiego miasta Augsburga. Jest skrzypkiem i koncertmistrzem orkiestry. Komponuje muzyk� ko�cielna i �wieck�. Urodzi� si� 14 listopada 1719 i wnet po uko�czeniu studium filozofii i prawa obj�� w roku 1743 s�u�b� u arcyksiecia. Da� si� pozna� we wszystkich rodzajach kompozycji, jednak nie wyda� drukiem �adnych utwor�w, i tylko w roku 1740 wysztychowa� w miedzi 6 Sonat a 3, g��wnie dla nabycia wprawy w sztuce sztychowania. W czerwcu 1756 wyda� sw� szko�� gry na skrzypcach.Spo�r�d utwor�w p. Mozarta, znanych z r�kopis�w, trzeba przede wszystkim zwr�ci� uwag� na wiele kontrapunktycznych i innych utwor�w ko�cielnych; dalej na bardzo liczne symfonie, cz�ci� tylko a 4, cz�ci� jednak z wszystkimi zwyk�ymi instrumentami; tak samo na ponad trzydzie�ci wielkich serenad, w kt�rych s� te� solowe partie dla rozmaitych instrument�w. Napisa� r�wnie� wiele koncert�w, w szczeg�lno�ci na flet poprzeczny, ob�j, fagot, r�g, tr�bk� etc., niezliczone tria i divertimenta na rozmaite instrumenty; r�wnie� dwana�cie oratori�w i mn�stwo utwor�w scenicznych, nawet pantomim, a zw�aszcza pewne okoliczno�ciowe utwory, jako to: muzyk� wojskow� z tr�bkami, kot�ami, b�bnami i piszcza�kami - opr�cz zwyk�ych instrument�w; muzyk� tureck�; utw�r z u�yciem "stalowego fortepia...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]