engels10socjalizmbismarcka, Książki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Fryderyk Engels
Socjalizm pana
Bismarcka
Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski)
WARSZAWA 2007
Fryderyk Engels – Socjalizm pana Bismarcka (1880 rok)
Artykuł Fryderyka Engelsa „Socjalizm pana
Bismarcka” („Le socialisme de M. Bismarck”)
został napisany w końcu lutego 1880 r. i ukazał się
we francuskim czasopiśmie „L’Égalité” nr 7 z 3
marca 1880 r. (część I) i nr 10 z 24 marca 1880 r.
(część II). W artykule tym Engels wykorzystał
szereg faktów zawartych w dziele Rudolfa Meyera
„Politische Gründer und die Corruption in
Deutschland”, Lipsk 1877.
Podstawa niniejszego wydania: Karol Marks,
Fryderyk Engels, „Dzieła”, tom 19, wyd. Książka i
Wiedza, Warszawa 1972.
Tłumaczenie z języka francuskiego: Antoni Bal.
– 2 –
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfmuw.w.pl
Fryderyk Engels – Socjalizm pana Bismarcka (1880 rok)
I. TARYFA CELNA
W dyskusji nad osławioną ustawą, która wyjęła socjalistów niemieckich spod prawa, pan
Bismarck oświadczył, że same represje nie wystarczą do zmiażdżenia socjalizmu, że ponadto potrzebne
są środki mogące zaradzić niewątpliwym niedomaganiom społecznym, środki zapewniające stałość pracy,
zapobiegające kryzysom przemysłowym i tak dalej. Przyrzekł, że zaproponuje takie „pozytywne” środki
dla dobra społeczneg
Bo jeżeli – powiedział – przez siedemnaście lat ktoś, tak jak ja, kierował
sprawami kraju, to ma prawo uważać się za kompetentnego w kwestiach ekonomii politycznej. Tak samo
mógłby ktoś powiedzieć, że wystarczy jeść przez siedemnaście lat kartofle, żeby się gruntownie znać na
agronomii.
Tak czy inaczej, tym razem pan Bismarck dotrzymał słowa. Wyposażył Niemcy w dwa wielkie
„środki społeczne” i na tym jeszcze nie skończył.
Pierwszym z tych środków była taryfa celna, która miała zapewnić przemysłowi niemieckiemu
wyłączność wyzyskiwania rynku wewnętrznego.
Do roku 1848 Niemcy nie miały wielkiego przemysłu w ścisłym tego słowa znaczeniu.
Przeważała tam praca ręczna. Para i maszyny były tylko wyjątkami. Kiedy w latach 1848 i 1849
tchórzostwo burżuazji niemieckiej przyniosło jej haniebną klęskę na terenie politycznym, znalazła
pociechę rzucając się z zapałem na wielki przemysł. Kraj szybko zmienił wygląd. Kto od roku 1849 nie
oglądał Nadrenii pruskiej, Westfalii, królestwa saskiego, Śląska, Berlina, miast nadmorskich, nie
poznałby ich już w roku 1864. Wszędzie wtargnęła para i maszyny. W większości wypadków miejsce
drobnych warsztatów zajęły wielkie fabryki. Stopniowo – najpierw w żegludze przybrzeżnej, a potem w
komunikacji transoceanicznej – żaglowce ustępowały miejsca parowcom. Coraz więcej było kolei
żelaznych. W stoczniach, w kopalniach węgla kamiennego i rudy żelaznej zapanowała aktywność, do
jakiej ociężali Niemcy sami uważali się dotychczas za niezdolnych. W porównaniu z rozwojem wielkiego
przemysłu w Anglii, a nawet we Francji, było to jeszcze dość mizerne, ale w każdym razie był to
początek. Poza tym wszystko to odbyło się bez jakiejkolwiek pomocy rządów, bez subwencji czy premii
eksportowych, i to przy taryfie celnej, która w porównaniu z taryfami innych krajów kontynentalnych
mogła uchodzić za bardzo liberalną.
Nawiasem mówiąc, ten ruch przemysłowy miał takie same następstwa społeczne jak wszędzie.
Dotychczas niemieccy robotnicy przemysłowi wegetowali w warunkach stanowiących przeżytek
średniowiecza. Pozostały im jeszcze na ogół jakieś szanse na przeobrażenie się z czasem w
drobnomieszczan, w majstrów rzemieślniczych, we właścicieli kilku ręcznych krosien etc. Teraz
wszystko to się skończyło. Stając się najmitami wielkich kapitalistów, robotnicy zaczęli tworzyć stałą
klasę – prawdziwy proletariat. Ale kto mówi: proletariat – mówi: socjalizm. Zresztą zostały jeszcze
resztki swobód zdobytych przez robotników na barykadach w roku 1848. Dzięki tym dwóm
okolicznościom socjalizm niemiecki, który przed rokiem 1848 musiał poprzestać na tajnej propagandzie i
na zakonspirowanej organizacji o ograniczonej liczbie członków, teraz mógł się w pełni ujawnić i dotrzeć
do mas. Jakoż rok 1863 jest datą wznowienia agitacji socjalistycznej przez Lassalle’a.
Przyszła potem wojna z roku 1870, a następnie pokój z roku 1871 i miliardy. Co prawda, spłata
tych miliardów nie zrujnowała Francji, za to Niemiec, które je zainkasowały, omal nie doprowadziła do
katastrofy. Pełnymi garściami trwonione przez rząd dorobkiewiczów w państwie, które samo było
dorobkiewiczem, miliardy te trafiły do rąk wielkiej finansjery, która w te pędy zaczęła nimi spekulować
1
Przemówienie Bismarcka, na które powołuje się tu Engels, zostało opublikowane w „Stenographische Berichte über die
Verhandlungen des deutschen Reichstags”, 4, Legistalurperiode, I. Session 1878, tom I, Berlin 1878, ss. 70, 125.
– Red.
– 3 –
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfmuw.w.pl
Fryderyk Engels – Socjalizm pana Bismarcka (1880 rok)
na giełdzie. Powtórzyły się w Berlinie najlepsze czasy Crédit Mobilier
Na wyprzódki zakładano spółki
akcyjne lub komandytowe, banki, instytucje hipoteczne i kasy pożyczkowe, towarzystwa budowy kolei
żelaznych, przeróżne fabryki, stocznie, spółki spekulujące nieruchomościami i inne przedsiębiorstwa,
których przemysłowe szyldy stanowiły tylko osłonę najbezwstydniejszych machinacji giełdowych. Tak
zwane potrzeby społeczne w zakresie handlu, komunikacji, spożycia itd. wykorzystywano jedynie jako
parawan dla nieposkromionych zapędów rekinów giełdowych, którym pilno było do obracania tymi
miliardami, póki je mieli w rękach. Zresztą wszystko to oglądał Paryż w sławetnych czasach Péreire’ów i
Fouldów. Ci sami spekulanci zmartwychwstali w Berlinie jako Bleichröderzy i Hansemannowie.
To, co miało miejsce w roku 1867 w Paryżu, to, co się nieraz zdarzyło w Londynie i w Nowym
Jorku, nastąpiło też w Berlinie w roku 1873: niepohamowana spekulacja zakończyła się generalnym
krachem
Spółki akcyjne bankrutowały setkami. Akcje tych, które się ostały, nie znajdowały nabywców.
Było to załamanie na całej linii. Ale żeby można było spekulować, należało wytworzyć środki produkcji i
komunikacji, fabryki, koleje itd., których akcje stały się obiektem spekulacyjnym. Toteż gdy przyszła
klęska, okazało się, że założono tego wszystkiego grubo więcej, niż wymagały potrzeby społeczne, które
posłużyły za pretekst. Okazało się, że w ciągu czterech lat zbudowano więcej linii kolejowych, fabryk,
kopalń itd., niż byłby do tego doprowadził normalny rozwój przemysłu w ciągu ćwierćwiecza.
Poza kolejami, o których niżej, spekulacja rzuciła się głównie na przemysł żelazny. Zaroiło się od
fabryk. Powstało nawet kilka zakładów, które prześcignęły zakłady w Creuzot. Niestety – gdy wybuchł
kryzys, okazało się, że ta olbrzymia produkcja nie ma konsumentów. Wielkie spółki przemysłowe stanęły
w obliczu bankructwa. Jako dobrzy patrioci niemieccy, dyrektorzy tych spółek zwrócili się o pomoc do
rządu: o ochronne cła importowe, które by im zapewniły wyzyskiwanie rynku wewnętrznego
chronionego przed konkurencją angielskiego żelaza. Ale żądając ceł ochronnych na żelazo, nie można
odmówić ich innym gałęziom przemysłu, a nawet rolnictwu. Rozpętano więc w całych Niemczech
namiętną agitację za cłami ochronnymi. Agitacja ta umożliwiła panu Bismarckowi wprowadzenie taryfy
celnej, mającej spełnić to żądanie. Taryfa ta, wprowadzona ustawą w lecie 1879 r., obowiązuje obecnie.
Ale przemysł niemiecki oddychał zawsze czystym powietrzem wolnej konkurencji. Młodszy od
angielskiego i francuskiego, musiał poprzestawać na zapełnianiu niewielkich luk zostawionych przez
swych poprzedników: przeważnie na dostarczaniu artykułów zbyt mało ważnych dla Anglików, zbyt
pospolitych dla Francuzów, na ograniczonym co do rozmiarów wytwarzaniu przedmiotów ulegających
ciągłym zmianom –
niskie ceny – kiepski towar
. Niech nikt nie sądzi, że są to nasze słowa – są to
autentyczne wyrażenia z urzędowej oceny wyrobów niemieckich wystawionych w Filadelfii (1876),
2
Crédit Mobilier
(pełna nazwa:
Société générale de crédit mobilier
) – wielki francuski bank akcyjny, założony przez braci
Péreire i uznany urzędowo dekretem z 18 listopada 1852 r. Głównym celem Crédit Mobilier było pośredniczenie z udzielaniem
kredytu i grynderstwo (finansowanie lub zakładanie przedsiębiorstw przemysłowych lub handlowych). Bank na szeroką skalę
uczestniczył w budowie kolei żelaznych we Francji, Austrii, na Węgrzech, w Szwajcarii, Hiszpanii i Rosji. Głównym źródłem
jego dochodów była spekulacja giełdowa papierami wartościowymi utworzonych przezeń towarzystw akcyjnych. Ze środków
uzyskanych ze sprzedaży własnych akcji, których pokrycie stanowiły jedynie posiadane przez bank papiery wartościowe innych
przedsiębiorstw, Crédit Mobilier skupywał ponownie akcje różnych towarzystw oparte na własności ich majątku. W taki sposób
jedna i ta sama własność powoływała do życia fikcyjny kapitał dwojakiej wielkości, w formie akcji danego przedsiębiorstwa i w
formie akcji Crédit Mobilier, który to przedsiębiorstwo finansował, a następnie skupywał jego akcje. Bank był ściśle związany z
rządem Napoleona III i korzystał z jego protekcji. W 1867 r. Crédit Mobilier zbankrutował i w roku 1871 został zlikwidowany.
Pojawienie się w latach 50tych XIX w. Crédit Mobilier, instytucji finansowej nowego typu, było spowodowane specyficznymi
właściwościami epoki Napoleona III, którą cechował niewiarygodny wzrost gry na zwyżkę i innych spekulacji giełdowych. Na
wzór francuskiego Crédit Mobilier powstały w niektórych krajach środkowej Europy podobne instytucje.
W roku 1856 Marks opublikował o Crédit Mobilier całą serię artykułów (patrz: Karol Marks, Fryderyk Engels,
Dzieła
, t. 12,
Warszawa 1967).
– Red.
3
Krach w roku 1873
– początek kryzysu gospodarczego w Niemczech i załamanie się spekulacyjnych akcji grynderskich.
– Red.
– 4 –
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfmuw.w.pl
Fryderyk Engels – Socjalizm pana Bismarcka (1880 rok)
oceny danej przez oficjalnego komisarza rządu niemieckiego, pana Reuleaux, człowieka o europejskiej
„sławie naukowej”
Taki przemysł może się utrzymać na rynkach neutralnych tylko pod warunkiem, że w jego kraju
istnieje wolny handel. Jeżeli się chce, żeby niemieckie tkaniny, niemieckie wyroby metalowe, niemieckie
maszyny wytrzymywały konkurencję za granicą, trzeba, żeby wszystko, co jest dla nich surowcem:
przędza bawełniana, lniana czy jedwabna, surówka żelaza, drut, było do nabycia po równie niskiej cenie
jak ta, którą płacą zagraniczni konkurenci. A więc albo – albo: albo się chce nadal eksportować tkaniny i
wyroby przemysłu metalowego, a to wymaga wolnego handlu, co oznacza, że te gałęzie przemysłu będą
używały surowców sprowadzanych z zagranicy – albo się chce ochraniać cłami niemieckie
przędzalnictwo i niemiecką produkcję metali surowych, a w takim razie zniweczy się wkrótce możliwości
eksportu artykułów, dla których surowcem jest przędza, względnie surowy metal.
Ochraniając za pomocą swojej sławetnej taryfy celnej przędzalnictwo i metalurgię, pan Bismarck
niweczy ostatnią szansę znalezienia zagranicznych rynków zbytu, jaką miały dotąd niemieckie tkaniny,
wyroby metalowe, igły i maszyny. Ale Niemcy, których rolnictwo w pierwszej połowie stulecia
wytwarzało nadwyżkę eksportową, nie mogą się dziś obejść bez dodatkowego importu ziemiopłodów z
zagranicy. Jeżeli pan Bismarck nie daje swemu przemysłowi produkować na eksport, z czego się będzie
płaciło za ten import i za import wielu innych jeszcze towarów, których potrzeba będzie istniała na
przekór wszelkim taryfom?
Rozwiązanie tej kwestii wymagało aż geniuszu pana Bismarcka – łącznie z geniuszem jego
przyjaciół i doradców z giełdy. A robi się to tak:
Weźmy żelazo. Okres spekulacji i gorączkowej produkcji dał Niemcom dwa obiekty
(Zjednoczenie Dortmundzkie i Hutę Laura), z których każdy z osobna swoją produkcją może pokryć
mniej więcej całe zapotrzebowanie kraju. Dalej mamy gigantyczne zakłady Kruppa w Essen, drugie takie
w Bochum, ponadto bezlik mniejszych. Tak więc produkcja żelaza przewyższa zapotrzebowanie
wewnętrzne co najmniej trzy, cztery razy. Zdawałoby się, że taki stan rzeczy wymaga kategorycznie
wolnego handlu, bo tylko wolny handel potrafi zapewnić zbyt tej olbrzymiej nadwyżce produkcji.
Zdawałoby się – ale nie tak myślą zainteresowani. Ponieważ istnieje najwyżej tuzin przedsiębiorstw,
które się liczą i dominują nad innymi, tworzy się to, co u Amerykanów ma nazwę
ring
– tworzy się
zrzeszenie, z zadaniem utrzymywania cen na rynku wewnętrznym i normowania eksportu.
W wypadku ogłoszenia przetargu na dostawę szyn czy innych wyrobów produkowanych przez
fabryki należące do zrzeszenia, komitet wyznacza według kolejności tego członka, który ma przyjąć
zamówienie, i cenę, na jaką ma przystać. Reszta zrzeszonych składa oferty po cenie wyższej, również
ustalonej uprzednio, tak że ustaje wszelka konkurencja i monopol jest zupełny. To samo jest przy
eksporcie. Żeby zapewnić przeprowadzenie tego planu, każdy członek
ringu
deponuje w komitecie
weksel in blanco na 125 000 franków, z tym, że w razie gdyby wystawca weksla złamał swoje
zobowiązanie, weksel pójdzie w obieg i zostanie przedstawiony do spłaty. W ten sposób cena
monopolowa wyciśnięta z niemieckich konsumentów pozwoli fabrykom sprzedawać za granicą nadwyżki
produkcyjne po cenach, po jakich nawet Anglicy nie zechcą sprzedawać, a niemiecki filister zapłaci za to
z własnej kieszeni (na co zresztą zasłużył).
Tak to staje się możliwy eksport niemiecki – dzięki tym właśnie cłom ochronnym, które go
rzekomo rujnują, jak sądzi niezorientowana opinia.
Przykłady? W ubiegłym roku pewna włoska spółka kolejowa, której nazwę znamy, potrzebowała
30 czy 40 tysięcy ton szyn (1000kilogramowych). Po długich pertraktacjach jedna z fabryk angielskich
zobowiązała się dostarczyć 10 tysięcy ton. Dostarczenia reszty podjęło się Zjednoczenie Dortmundzkie
4
Franz Reuleaux, „Briefe aus Philadelphia”
, Brunszwik 1877.
– Red.
– 5 –
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfmuw.w.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]