druga wojna światowa, EBooki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rewirWARSZAWA 1998Projekt okładkii opracowanie graficzneKRZYSZTOF FINDZIŃSKIZdjęcie na okładceADAM HAYDERKorektaBARBARA NOWAKWydawcaWydawnictwo MAGNUM Sp. z o.o.02-536 Warszawa, ul. Narbutta 25atel. 48-55-05, fax 48-34-86Copyright © by Wydawnictwo MAGNUM Sp. z o.o.WARSZAWA 1 994Skład i diapozytywyStudio komputerowe RADIUSWarszawa, ul. Nowogrodzka 31, tel. 621-39-20Druk i oprawaDRUKARNIA WYDAWNICTW NAUKOWYCH S.A.t-ódź, ul. Żwirki 2ISBN 83-85852-17-4SPIS TREŚCINadchodził świt. Dowódca Frontu Zachodniego, Michaił Tuchaczewski, wy-szedł z pokoju drewnianego domku, który od dwóch dni służył mu za kwaterę.Nie spał tej nocy. Oczywiście nadchodzący dzień nie mógł przynieść rozstrzyg-nięcia. Bitwa miała trwać długo, ale podniecenie, które odczuwał przed rozpo-częciem ofensywy, i zmęczenie odpędziły sen. Przeszedł przez wąską sień, gdziena komodzie skulił się żołnierz.- Nie śpij, bo cię zarżną jak prosię - Tuchaczewski trącił go łokciem.Żołnierz zeskoczył z komody. Zaczął wtykać bluzę munduru za pasek spodni,a drugą ręką gorączkowo usiłował wymacać karabin, który zsunął się na podłogę.- Tak jest, towarzyszu dowódco. Zmęczony... Ja tylko na chwilę głowęo ścianę oparł... - mamrotał.- Nastaw samowar. Wygasł już całkiem. - Tuchaczewski zdjął z wieszakaskórzaną kurtkę, narzucił na ramiona i otworzył drzwi wejściowe. Żołnierzestojący na warcie wyprężyli się. ..Dobrze, że przynajmniej ci nie śpią" - pomyś-lał. Miał pod komendą prawie pół miliona ludzi, ale wiedział, że ich wartośćbojowa nie jest duża. Zbieranina tych, którzy uwierzyli w rewolucję, i jeszczewięcej takich, co uważali, że będą łupić polskie dwory i gwałcić polskiedziedziczki. Nie mieli doświadczenia ani umiejętności żołnierskich, a dyscyplinętrzeba było krwawo egzekwować.Wyszedł na wąską, piaszczystą uliczkę. Sierpniowy świt był zimny i wilgotny.Tuchaczewski zapiął guziki skórzanej kurtki. Postanowił pospacerować przezkilka minut.Polacy cofali się. Uważał, że ani na moment nie można dać im odetchnąć, gdyżwówczas mogliby zorganizować rezerwy, podciągnąć zaopatrzenie, wzmocnićobronę i przejść do kontrofensywy. Tuchaczewski był głęboko przekonany, żecała Europa Zachodnia śle do Polski broń, amunicję, ochotników i prowiant.Dlatego siły wojsk polskich szybko się odradzały i każda przerwa w ofensywie,zelżenie nacisku może kosztować Rosję przegraną.Armie Tuchaczewskiego też rozbudowywały się. W czerwcu Front Zachodniotrzymał pięćdziesiąt osiem tysięcy ludzi uzupełnienia i tym samym liczebnośćjego wojsk wzrosła do czterystu czterdziestu siedmiu tysięcy żołnierzy. Napoczątku lipca Tuchaczewski mógł wystawić w pierwszej linii dziewięćdziesiątjeden tysięcy żołnierzy i dzięki temu na kierunku głównego uderzenia jegowojska miały dwukrotną przewagę liczebną nad wojskami polskimi. Ciąglejednak było to za mało, dlatego też zdecydował rzucić do boju wszystkieodwody, a służby tyłowe ograniczyć do minimum. W ten sposób zyskałdodatkowo ponad pięć tysięcy żołnierzy.O świcie 4 lipca 1920 r. wojska Frontu Zachodniego rozpoczęły ofensywę.W ciągu siedmiu dni Armia Czerwona przełamała polski front, przekroczyłaBerezynę, zajęła Ihumień. Mińsk i Białystok. Polacy ponieśli duże straty i mimozażartej obrony nie zdołali zatrzymać armii Tuchaczewskiego. Uchodzili z pola,ale w sposób zorganizowany; bez panicznej ucieczki wojska, które straciłowszystko i rozbite na niewielkie grupy ratowało się przed śmiercią lub niewolą.Odchodząc, wysadzali mosty i minowali drogi. W potyczkach osłonowychoddawali niewielu jeńców i zostawiali niewiele sprzętu. Zachowywali siły doostatecznej rozprawy. Pod Warszawą mogli odbudować swoje wojska, którychpotęgę pokazali w kwietniu i maju 1920 r, Tuchaczewski liczył jednak, że szybkimarsz jego oddziałów uniemożliwi Polakom zorganizowanie obrony i zmobilizo-wanie rezerw. Przed nim była Warszawa i ostateczne zwycięstwo. Wydał odezwędo żołnierzy:Czer\vonoarmiści! (...) Wielki pojedynek rozstrzygnie.JjJsy wojny i narodurosyjskiego oraz ludności polskiej. Wojska spod znaku Czerwonego Sztandarui wojska łupieżczego białego orła oczekuje śmiertelny pojedynek. (...) NaZachodzie rozstrzygają się losy światowej rewolucji. Ponad trupem białej Polskiwiedzie droga do ogólnoświatowej pożogi. Poniesiemy na bagnetach szczęściei pokój pracującej ludzkości.Tuchaczewski planował wielkie uderzenie na Warszawę od północy i tamzdecydował się skoncentrować cztery armie, które mogłyby przełamać silnąobronę, jakiej spodziewał się w rejonie stolicy. Prawe skrzydło jego wojsk byłopotężne, ale na pozostałych odcinkach wielkiego frontu sytuacja kształtowała sięniekorzystnie dla Rosjan. Na centralnym kierunku, na obszarze rozciągniętym nasto sześćdziesiąt kilometrów działała słaba grupa mozyrska, licząca zaledwiepięć tysięcy żołnierzy. Lewe skrzydło pozostało całkowicie odsłonięte. Polskieuderzenie w to miejsce groziło odcięciem armii idących na Warszawę, okrąże-niem ich i zniszczeniem. Tuchaczewski musiał więc uzyskać dodatkowe siły.Mógł je przejąć z Frontu Południowo-Zachodniego, którego armie podeszły podLwów. Naczelny dowódca Armii Czerwonej, Siergiej Kamieniew obiecał,podczas narady 22 lipca, że wyda rozkaz przesunięcia l. Armii Konnej i 14. armiiz Frontu Południowo-Zachodniego na lewe skrzydło Frontu Zachodniego.Jednakże dowódca Frontu Południowo-Zachodniego Aleksander Jegorow i czło-nek Rady Rewolucyjnej Józef Stalin nie mieli zamiaru oddawać najsilniejszychjednostek do dyspozycji innego dowództwa i umożliwić mu tym samymodniesienie świetnego zwycięstwa. Sami chcieli przejść do historii jako pogrom-cy Polski. Stalin pisał do naczelnego dowódcy Armii Czerwonej:Na całej linii Frontu Południowo—Zachodniego Polacy stawiają bardzo silnyopór, przy czym szczególną zaciętość przejawiają na kierunku lwowskim. Sytua-cja z Rumunią jest niejasna i napięta. W tych warunkach uważam za konieczneprzenieść punkt ciężkości głównego uderzenia armii i Frontu Południowo-Za-chodniego w granice Galicji. Siergiej Kamieniew zatwierdził tę propozycję,chociaż oznaczała ona rozproszenie sił. Od tej chwili Stalin zaczął lekceważyćpolecenia przekazania części wojsk Frontu Południowo-Zachodniego do FrontuZachodniego.Rozkaz w tej sprawie - jaki nadszedł 3 sierpnia - po prostu wyrzucił do kosza.Dyrektywa z 6 sierpnia mówiąca o przekazaniu l. Armii Konnej, 12. armiii dodatkowo 14. armii, również nie została wykonana. 11 sierpnia Kamieniewponownie wydał rozkaz przekazania Tuchaczewskiemu l. Armii Konneji 12. armii. Pisał w telegramie do Stalina i Jegorowa:W celu udzielenia pomocy Tuchaczewskiemu skierować jak najwięcej sił douderzenia mniej więcej w kierunku na Lublin, Puławy, aby wszelkimi sposobamiwesprzeć lewe skrzydło Tuchaczewskiego. (...) Jest rzeczą istotną i konieczną, byjak najprędzej przekazać dowódcy frontu [tj. Tuchaczewskiemu - BW] najpierw12. armię, a potem bezpośrednio podporządkować mu również Armii Konną, przyczym Tuchaczewski wyznacza termin przekazania 12. armii na 13 sierpnia,a Armii Konnej - na 15 bm.- Michaile Nikołajewiczu, telegram z dowództwa. - Tuchaczewski odwróciłsię. Stał za nim członek Rewolucyjnej Rady Wojennej, Józef Unszlicht. - Jużrozszyfrowane!- Co piszą?- Towarzysz naczelny dowódca potwierdza wysłanie do dowództwa i RadyRewolucyjnej Frontu Południowo-Zachodniego rozkazu przekazania nam 12. armii,ale nie precyzuje terminu. Powołuje się jedynie na waszą ocenę, iż 12. armiapowinna najpóźniej jutro dołączyć do nas, a Konarmia - do 15 sierpnia...- Czy od Jegorowa nadeszła jakaś wiadomość?- Nie. Nie sądzę, abyśmy, w ciągu najbliższych dni usłyszeli cokolwiek odJegorowa i Stalina...- Uważasz, że będą sabotować rozkazy dowództwa?- Robią to już od pewnego czasu. - Unszlicht rozpiął płaszcz i z kieszenimunduru wyjął paczkę papierosów. - Francuskie, zdobyczne. - Wyciągnąłpapierosy w stronę Tuchaczewskiego. Ten pokręcił przecząco głową.- Wojska Frontu Południowo-Zachodniego są pod Lwowem i mają szansęzdobycia tego miasta - mówił dalej Unszlicht. - Stalin pragnie tego bardziej niżJegorow. W karierze polityka atut w postaci zdobycia miasta ma duże znaczenie.Dlatego nie odda nam ani jednego pułku, gdyż jest przekonany, że gdy zdobędzieLwów, to wówczas nikt nie będzie pamiętał o jego niesubordynacji...- Jeżeli tak jest, jak mówisz, to Stalina należałoby oddać pod sąd wojennyi rozstrzelać!- Może się tłumaczyć, że Konarmia i 12. armia są uwikłane w zacięte walkii nie sposób w podanym przez nas terminie ich wycofać. Być może partia zechcepostawić przed sądem Stalina i Jegorowa, ale przedtem my musimy zdobyćWarszawę. Bez ich pomocy - spokojnie stwierdził Unszlicht.Odczekał chwilę, ale nie słysząc odpowiedzi powtórzył:- Tak, musimy zdobyć Warszawę bez Konarmii i 12. armii. W każdym razienie możemy liczyć na wsparcie jednostek w ciągu najbliższych dni...O świcie 4 lipca 1920 r. wojska Frontu Zachodniego rozpoczęły ofensywę.W ciągu siedmiu dni Armia Czerwona przełamała polski front, przekroczyłaBerezynę, zajęła Ihumień, Mińsk i Białystok. Polacy ponieśli duże straty i mimozażartej obrony nie zdołali zatrzymać armii Tuchaczewskiego. Uchodzili z pola,ale w sposób zorganizowany; bez panicznej ucieczki wojska, które straciłowszystko i rozbite na niewielkie grupy ratowało się przed śmiercią lub niewolą.Odchodząc, wysadzali mosty i minowali drogi. W potyczkach osłonowychoddawali niewielu jeńców i zostawiali niewiele sprzętu. Zachowywali siły doostatecznej rozprawy. Pod Warszawą mogli odbudować swoje wojska, którychpotęgę pokazali w kwietniu i maju 1920 r. Tucha...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]