drzewiński Kandydat do unii, E-BOOK
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ANDRZEJ DRZEWI�SKIKandydat do UniiEnrico spojrza� ch�odno w twarz m�czyzny, potem zacisn�� palce na kolbie iwycelowa� mi�dzy jego oczy. Kiedy strumie� ciep�ego powietrza uderzy� opowierzchni� gazety, tamten wci�� si� u�miecha�. Suszarka by�a lekka i szumia�acicho, lecz po trzech godzinach pracy Enrico mia� jej serdecznie do��.Wszystkiemu winni byli filmowcy, kt�rzy w�a�nie w ich bibliotece postanowilikr�ci� horror pod wyzywaj�cym tytu�em "Ksi��kowy morderca". Tego dniabibliotekarze musieli zrobi� im miejsce w magazynie, gdzie trzymano numery mniejchodliwych starych gazet. Kerston, wicedyrektor, kaza� si� spieszy�, filmowcymieli napi�ty harmonogram. Tere fere, wszyscy wiedzieli, �e re�yser - do tejpory jeden z wielu tandeciarzy od reklam�wek - jest szwagrem Kerstona. Kt�ry� zidiot�w pomagaj�cych mu na planie nie zakr�ci� kranu przed przerw� na lunch i wmagazynie zala�o pod�og�, na kt�rej sta�y w kartonach zdj�te z p�ek pisma.Kiedy Enrico z ch�opcami wr�cili po godzinie, woda si�ga�a do kostek.Enrico wy��czy� suszark� i rozprostowa� obola�e plecy. Lubi� prac� w bibliotece.Lubi� te� Claudi� z czytelni, lecz ona najwyra�niej nie lubi�a jego. Ju� drugiraz odm�wi�a, kiedy zaprasza� j� na kolacj� i wieczorny spacer po mie�cie.Zbli�a� si� okres �wi�t i na wielu bajecznie roz�wietlonych skwerach mo�na by�opos�ucha� darmowych koncert�w. Wyst�powali uznani arty�ci i amatorzy, a d�wi�kimuzyki klasycznej miesza�y si� z pokrzykiwaniem rapper�w i ostrym rockiem.Enrico lubi� t� por� roku i chcia�by podzieli� si� z kim� bliskim swoj�rado�ci�. Czemu Claudii to nie odpowiada�o? Oficjalnie nie mia�a nikogo.Spojrza�a z pretensj� czekoladowymi oczami i odrzuci�a jego awanse:- Czy wy, m�czy�ni, naprawd� musicie by� zawsze tacy pospolici?Westchn�� i wr�ci� do suszarki. Kerston wynaj�� na dwa dni komor� do suszenia,lecz nie wszystko w niej si� zmie�ci�o. Kiedy spyta� o ch�tnych do pracy pogodzinach, Enrico jako jedyny podni�s� r�k�. Chcia�, aby Claudia wiedzia�a, �ebez niej rezygnuje ze spaceru.Nagle odni�s� wra�enie, �e w uchylonych drzwiach prowadz�cych do g��wnej salico� b�ysn�o. Wy��czy� suszark� i w ciszy poczu� si� bardzo samotny. Fizycznieodczu� ogrom wyludnionego p�n� por� gmaszyska. Zn�w b�ysn�o! Nie m�g� mie�w�tpliwo�ci - kto� buszowa� w g��wnej czytelni. Filmowcy zostawili tam sprz�tprzed jutrzejszymi zdj�ciami, lecz wszystko powinno by� wy��czone. Si�gn�� dopaska i zakl��. Telefon kom�rkowy by� w kieszeni kurtki, ta za� w szatni.Pomy�la� o Claudii, zacisn�� z�by i ruszy� do drzwi. Mo�e jego obywatelskapostawa zostanie doceniona.Wielka sala drzema�a w p�mroku. Uliczne �wiat�a, s�cz�c si� przez �aluzje,rysowa�y zaledwie kontury mebli i obraz�w na �cianach. W g��bi widoczna by�apo�wiata wok� kt�rego� z monitor�w pod schodami na antresol�. Enrico rozejrza�si�, lecz nie dojrza� nikogo. Skulony, ostro�nie stawiaj�c stopy, ruszy� wi�c kuschodom.Jak w ka�dy pi�tek wypo�yczalnia by�a czynna do sz�stej, a teraz dochodzi�asi�dma. Zawsze istnia�a mo�liwo��, �e stra�nicy przeocz� nieproszonego go�cia.Mo�e g�wniarza, kt�ry dobra� si� do antycznych rocznik�w "Playboya"? By�o toprawdopodobne, Enrico spostrzeg�, �e pracuj�cy komputer zosta� po��czony zserwerem archiwum czasopism. Zeskanowano tam i zapisano na dyskach rocznikiwszystkich gazet od 1945 roku.Zamar�, gdy dojrza� na krze�le ma�� sylwetk�. Cholera, czy�by dziecko? Naekranie wolno przewija�y si� staro�wiecko �amane strony dziennika z latsze��dziesi�tych. Tajemniczy czytelnik przedk�ada� publicystyk� nad zdj�ciapanienek. Enrico opar� d�o� o kontakt na �cianie, a wyci�gn�� drug�, zaci�ni�t�na suszarce.- R�ce do g�ry! - krzykn��, kiedy �wiat�o zala�o pomieszczenie.Posta� na krze�le podskoczy�a jak na spr�ynie. Enrico zrazu odruchowo zmru�y�oczy, ale rozwar� je szeroko i zaraz tego po�a�owa�. Przed nim sta� stw�rprzypominaj�cy E.T. z filmu Spielberga. Zielony, z nieproporcjonalnie du��g�ow�, o pa��kowatym ciele i pomarszczonej g�bie. Jego wielkie jak spodki oczy okocich �renicach z l�kiem wpatrywa�y si� w suszark�.- Co jest grane? - z trudem uruchomi� krta� Enrico.Stw�r wytrzeszczy� talerzowate oczy, poruszy� �abimi ustami.- Ja nie gram - zaskrzecza� w nieprzyjemnie wysokich rejestrach. - Ja z kosmosu.Enrico czu� si� paskudnie. Ba� si�, �e zwariowa�, ba� si� stwora, zielonyzaje�d�a� w dodatku czym� nieprzyjemnym. Co za pech, najpierw filmowcy, a teraztakie co�... Filmowcy! Ta my�l sprawi�a, �e nieco opu�ci� suszark�. Rozejrza�si� dyskretnie za w��czon� kamer�. Zielony zagulgota�, lecz Enrico uni�s�uspokajaj�co r�ce.- Jasne - u�miechn�� si� promiennie jak diabetyk w cukierni. - A ja z planetyZiemia.Jako gest dobrej woli od�o�y� suszark�. Potem uni�s� le��cy na stole pisak inarysowa� na blacie tr�jk�t prostok�tny. Zielony z zaciekawieniem �ledzi�, jakdorysowuje kwadraty na ka�dym z bok�w.- Logika i matematyka - Enrico znacz�co pukn�� si� w g�ow�. - TwierdzeniePitagorasa.Spos�b, w jaki zielony ujmowa� pisak, sugerowa� dodatkowe stawy w jego palcach.Enrico by� zachwycony. Kto� wywali� na stworka niez�e pieni�dze. Kosmitawygl�da� jak �ywy.- Numery idealne - zaskrzecza� obcy, pokazuj�c kreski wyrysowane na stole.Jedna, dwie, trzy... a� do dziesi�ciu, a niekt�re podkre�lone.- A... liczby pierwsze - Enrico bawi� si� �wietnie, cho� czu�, �e dramaturgiawidowiska wymaga przej�cia do istoty sprawy. - Co ci� tu sprowadza?K�tem oka omi�t� antresol�. Gdzie� stamt�d musz� filmowa�, czu� w tym robot�wicedyrektora. Szwagier chcia� mie� w filmie scen� z naturszczykiem, wi�cKerston wystawi� mu frajera, kt�ry godzi si� suszy� gazety po nocy.- Czeka was zag�ada - zielony wykrzywi� pomarszczon� fizis. - Upadek ca�ejcywilizacji.Enrico teatralnie za�ama� r�ce.- A to dlaczego?Ma�y odwr�ci� si� do komputera, chwil� majstrowa� przy klawiaturze i ujrzeliok�adk� "Timesa" sprzed paru tygodni. Zdj�cie pot�nej rakiety no�nej z modu�emmieszkalnym na szczycie. Tytu�: PIERWSZA ZA�OGOWA WYPRAWA NA MARSA WYSTARTOWA�A.- Opuszczacie stref� wok� Ziemi, a tego wam nie wolno.- Kt� zabrania?- Przepisy Unii Galaktycznej - wyja�ni� kosmita. - Paragraf szesnasty, ust�ptrzeci: "Kto opuszcza stref� planetarn� pojazdem o pow�oce nie zawieraj�cejdrzazg, mo�e zosta� zniszczony bez ostrze�enia przez patrol galaktyczny".Bo�e, ale� idiota pisa� ten scenariusz! Jak nic, sam szwagier Kerstona.- Co to s� drzazgi? - spyta� Enrico dla zasady.- Nanokryszta�y. Ich sk�ad oraz struktura s� zamieszczone w standardowympakiecie informacyjnym, jaki Unia przedstawia cywilizacjom, kt�re przekrocz�trzeci stopie� rozwoju.- Jasne - pokiwa� g�ow� Enrico. - Zgaduj�, �e przekroczyli�my ten pr�g i chcecienas zaprosi� do Unii.Zielony przymkn�� oczy i wyda� z siebie zrezygnowane westchnienie.- Przekroczyli�cie go ponad sto lat temu, kiedy nadawali�cie pierwsze sygna�yradiowe.Enrico roze�mia� si�, nie kryj�c sarkazmu.- Raczej nie spieszyli�cie si� z tym pakietem informacyjnym.Zielony sta� si� troch� mniej zielony.- My�my pakiet wys�ali, tylko zasz�y nieprzewidziane okoliczno�ci.Enrico poci�gn�� nosem. Ma�y zaje�d�a� amoniakiem i czym� jeszcze. Dialogi mia�denne, ale odpicowany by� na medal. Na przyk�ad teraz, mimo nieziemskiej g�by,mimika wyra�nie zdradza�a zak�opotanie.- Wasz� cywilizacj� namierzono dwana�cie tysi�cy ziemskich lat temu i rutynowoumieszczono automatyczn� stacj� na waszym satelicie - zaskrzypia�przepraszaj�co. - Po przekroczeniu trzeciego stopnia stacja, zawiadamiaj�ccentral� uruchomi�a procedur� kontaktu. Akurat niedaleko od waszego systemuplanetarnego przelatywa� bezza�ogowy transportowiec, wi�c kazano mu poinformowa�was o istnieniu Unii Galaktycznej. Niestety, po wej�ciu na orbit� parkingow�wok� Ziemi uleg� katastrofie, mia�o to miejsce 30 czerwca 1908 roku.Wi�kszo�� ludzi zainteresowanych astronomi� zna�a t� dat�.- Meteoryt Tunguski?Zielony skwapliwie przytakn�� dyniast� g�ow�.- To by� statek Unii. Niestety, nie do��, �e uleg� katastrofie i nie przekaza�pos�ania, to jeszcze mylnie nas zawiadomi�, �e zd��y� to uczyni�. Przez sto latczekali�my, a� odpowiecie.Je�li Enrico dobrze rozumia� intencje scenarzysty, to teraz nale�a�o stan�� wobronie honoru Ziemianina.- Nie mogli�cie, idioci, sprawdzi�, co si� dzieje?!Zielony poszarza�. Kosmitom nie jest obce poczucie wstydu.- Wiedzieli�my, �e transportowiec uleg� zniszczeniu, ale byli�my pewni, �e nada�komunikat. Taki wypadek wcze�niej nie mia� miejsca - przymkn�� b�oniastepowieki i wymamrota� niewyra�nie. - Unia liczy ponad dziesi�� tysi�cy cz�onk�w,czekaj�cych na przyst�pienie jest drugie tyle. Nie mo�esz si� dziwi�, �e troch�,no... zapomnieli�my o sprawie.Enrico pomy�la� o widzach tego spektaklu, a zw�aszcza o tej, kt�rej na imi�Claudia.- A wi�c przez wasze niedopatrzenie - rzuci� twardo - nasza pierwsza wyprawa naMarsa mo�e zosta� zniszczona?! Bo nie przestrzegamy idiotycznego przepisuustalonego przez partaczy?!Zielony by� teraz jak kupka kosmicznego nieszcz�cia.- Zgadza si� - szepn��. - Co gorsza, wasza cywilizacja zostanie cofni�ta wrozwoju o kilka tysi�cy lat.- Chcecie nas zasypa� atom�wkami! - zgadywa� Enrico.- Och, nie - zaprotestowa� zielony zbulwersowany. - Po prostu umiemy zamienia�metal w co� podobnego do... makaronu.Makaron! Dobrze, �e nie g... Koniec z krety�skimi dialogami.- Umiesz teleportowa�? - spyta� Enrico z gro�nym b�yskiem w oku.Ma�y niepewnie pokiwa� g�ow�. Tu mamy tego kretyna scenarzyst�, pomy�la� Enrico.- W takim razie przenie� nas natychmiast do Bia�ego Domu. Musimy porozmawia� zprezydentem.Na to na pewno nie b�d� przygotowani! Ale nie doceni� szwagra Kerstona. Mi�dzybiurkami zal�ni�a seledynowa niby-brama.- Ten teleport zaprowadzi nas wprost do prezydenta - kosmita trzyma� w �apachjakby du�� ko��. - Jeste� pewien, �e to dobry pomys�?...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]